Zakopywanie w grobie, oczyszczanie z klątwy, chodzenie po szkle albo rozżarzonych węglach, seans hipnozy czy kuracja pijawkami. Gdy Przemek Kossakowski wraca wspomnieniami do tych wydarzeń, zastanawia się, jak mógł się na to zgodzić. W finałowych odcinkach programu "Kossakowski. Szósty zmysł. Rosja" doświadczenia będą jeszcze bardziej ekstremalne. Już teraz przeczytajcie jego wspomnienia.
Po doświadczeniach z Polski i Ukrainy Przemek Kossakowski chciał przekonać się, czy w tematyce tajemniczych uzdrowień, mrocznych rytuałów, magii i znachorstwa istnieje jeszcze coś, co będzie w stanie go zaskoczyć. W tym celu odwiedził Rosję. Przemierzył tysiące kilometrów. Spotkał się z ludźmi, którzy na co dzień praktykują szeroko pojętą medycynę niekonwencjonalną i przetestował ich rytuały na własnym ciele. Zwiedził wielokulturową Odessę, koleją transsyberyjską dostał się do odległej Syberii, poznał magów, wróżki, uzdrowicieli, jasnowidzów i szamanów.
„Najtrudniejsze próby, którym zostałem poddany miały miejsce na samym końcu wyprawy do Rosji. Siedem tysięcy kilometrów od domu. To były cztery koszmarne dni. Dzisiaj kiedy o tym myślę, trochę się dziwię, że jeszcze żyję.” – wspomina Przemek Kossakowski. Z czym musiał się zmierzyć tym razem? Będzie to można sprawdzić na antenie TTV, oglądając trzy ostatnie odcinki programu "Kossakowski. Szósty zmysł. Rosja", w środę o godz. 22:00. Już 11 grudnia pierwszy z nich, a następne odpowiednio 18 i 25 grudnia.
W pierwszym z trzech odcinków Przemek znalazł się Ułan Ude, stolicy Buriacji, by spotkać się z szamanami. "Syberia jest jednym z dwóch miejsc na świecie gdzie tradycje i rytuały szamańskie przetrwały w niezmienionej formie od tysięcy lat. Dziś, mimo że od czasu mojego spotkania z szamankami Ludmiłą i Mariną minęło parę miesięcy, nie wiem, co się tam wydarzyło. Jeżeli kiedykolwiek zbliżyłem się do granicy oddzielający świat materialny od duchowego, to było właśnie tam i właśnie wtedy. Ponieważ rytuał był odczyniany w mojej intencji, musiałem wziąć w nim aktywny udział." – wspomina Przemek. Na czym dokładnie to polegało, wyjaśni się 11 grudnia o godz. 22:00 na antenie TTV.
W kolejnym odcinku Przemek spotkał się z dość osobliwym buddyjskim mnichem. "Namdak Lama swojego czasu współpracował z rosyjskimi służbami specjalnymi. Jako uzdrowiciel rzecz jasna. Najpierw postawił mi na plecach sześć albo osiem baniek z litrowych słoików. Miałem wrażenie, że podciśnienie zerwie mi skórę, a Namdak polecił mi wykonywać z tymi słoikami na plecach skłony w przód. Potem czcigodny lama zaprosił mnie do medytacji w strugach deszczu. Staliśmy we dwóch na podwórku rozebrani do pasa, padał na nas deszcz, a ja starałem się powtarzać ruchy rękami, które wykonywał gospodarz. Kiedy przestało padać, Namdak Lama przyniósł słoik z robakami. Nabierał je na łyżkę i sypał mi do ust. Robaki rozbiegały mi się po języku, a ja nie mogłem ani ich połknąć, ani pogryźć bo czekałem aż zacznie mi drętwieć język. Drętwienie języka to był znak że robaki wypuściły z siebie leczniczą toksynę. Potem mogłem już je połknąć." – wspomina Przemek. Ten rytuał na antenie TTV już 18 grudnia o godz. 22:00.
Najbardziej ekstremalne przeżycia były dopiero przed nim. "Chodziło o żen, bardzo stary, barbarzyński rytuał. W jakiejś zapadłej wsi, ponad sto kilometrów od Ułan Ude, znaleźliśmy Buriatów, którzy zgodzili się na jego przeprowadzenie. Kazali mi się rozebrać. Przynieśli barana, którego rzucili obok mnie. Gospodarz rozciął mu brzuch, wsadził do środka rękę i wyrwał mu serce. Potem go wypatroszył. Wnętrzności barana wypłynęły na drewnianą podłogę. Wszystko działo się w kuchni i dwa metry dalej buriackie kobiety przyrządzały poczęstunek, prowadząc niezobowiązującą rozmowę. Buriaci obłożyli mnie wciąż gorącymi wnętrznościami, a następnie owinęli kocami i pledami. Po czterdziestu minutach nie byłem w stanie utrzymać się na nogach." Tego finału nie można przegapić! Ogromne emocje gwarantowane 25 grudnia o godz. 22:00 w TTV.