Maksim Gordiejew

"Maxim Gordiejew" autor Przemysław Kossakowski
"Maxim Gordiejew" autor Przemysław Kossakowski

Maksim Gordiejew, Kijów, Ukraina

Spotkałem się z nim w jego kijowskim gabinecie. Maxim jest ekstrasensem, czyli człowiekiem posiadającym paranormalne zdolności. Specjalizuje się zasadniczo Maxim w kontakcie z duchami, który nawiązuje za pomocą różnych instrumentów. Raz są to karty tarota, raz tablica ouija, raz specjalne lusterko, a czasem wystarczy, że Maxim siądzie i się popatrzy. Jak się dostatecznie skupi, duchy przychodzą do Maxima i on wtedy spokojnie sobie z nimi rozmawia. Maxim nie zawsze zajmował się komunikacją z zaświatami. Kiedyś był dobrze rokującym śpiewakiem klasycznym, z ambicjami zrobienia międzynarodowej kariery. Ale któregoś dnia po koncercie w Zurichu, nastąpiło u niego dziwne załamanie. Poczuł Maxim taki wielki smutek i ciężar na piersi aż wydawało mu się, że z tego wszystkiego umrze i nawet jak wspomina, zanim stracił przytomność, popłakał się na tę okoliczność. Bo jak większość ludzi nie chciał umrzeć. I nie umarł, ale kiedy się ocknął okazało się, że świat dookoła niego się zmienił i nigdy już nie był dla Maxima taki sam. Według Gordiejewa coś rozpruło barierę rozdzielającą nasz świat od świata duchów i rozprucie to nastąpiło w jego duszy. Od tego czasu Maxim rozmawia z duchami i tę umiejętność oferuje w ramach usług komercyjnych. Do jego gabinetu zgłaszają się ludzie przekonani, że ktoś rzucił na nich klątwę, zakochani, którzy chcą wiedzieć co na temat ich obiektu uczuć sądzi nieżyjąca ciocia, albo biznesmeni ciekawi jak zaświaty reagują na zmiany na parkiecie giełdy w londyńskim City. Nie traktowałem go poważnie aż do chwili, kiedy zaproponował zrobienie eksperymentu z kartami tarota. Zgodziłem się. Ekstrasens rozłożył przede mną trzy karty. Burza, Dziecko i Śmierć. Karty były odwrócone, a ja miałem wodząc nad nimi dłonią, wskazać gdzie leży która. Wskazałem, bez wahania. Po emisji odcinka utalentowani w kierunku nauk ścisłych internauci wyliczyli, jakie było prawdopodobieństwo, że trafię i prawdopodobieństwo to było całkiem spore. Problem polega jednak na tym, że ja nie zgadłem. Ja WIEDZIAŁEM gdzie leżą kolejne karty, a chłód jaki poczułem kiedy moja dłoń zawisła nad arkanem śmierci, będę pamiętał zawsze.

podziel się:

Pozostałe wiadomości