Żegnała je cała Polska na czele z ministrem i wiceministrem pracy. Oficjele zapewniali, że zrobią wszystko co w ich mocy, by rodziny ofiar podpalacza z Makowa, nie zaznały biedy i dodatkowych cierpień po stracie ukochanych żon, matek i córek. Minęły tygodnie, opadł kurz i wrzawa i okazało się ile warte były te obietnice. Osierocone dzieci dostały głodowe renty i… tyle. Na więcej liczyć nie mogą, bo według urzędników nie pozwalają na to przepisy. Ponoć „nie mają narzędzi prawnych", by skutecznie pomagać rodzinom ofiar podpalacza Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie pod Skierniewicami. Marta Kolbus
podziel się: