Mateusz oskarżony jest o pobicie 68-letniego Zygmunta. Mateusz wracał wieczorem do domu ze spotkania z kolegami. Był pod wpływem alkoholu i wściekły, bo rzuciła go dziewczyna. Zygmunt jechał rowerem i akurat mijał Mateusza. Mateusz bez powodu najpierw włożył mu metalową rurę w szprychy, powodując upadek, a następnie zaczął go nią okładać.
W procesie zeznaje matka oskarżonego – Czesława, która nie rozumie, co się stało jej synowi. To spokojny człowiek, co prawda ma problemy psychiczne, ale zawsze zagrażał raczej sobie, niż innym (ma na koncie dwie próby samobójcze). Widocznie rozstanie z dziewczyną tak go załamało… O dzikiej agresji oskarżonego zeznaje z kolei świadek zdarzenia: ten człowiek wyglądał jak oszalały potwór! Z kolei Zygmunt mówi, że doszedł do siebie i nie chce, żeby Mateusz dostał jakąś bardzo surową karę – widocznie miał zły dzień… Jaka prawda kryje się za zachowaniem mężczyzny?