Boazeria, linoleum i meble fryzjerskie przypominające raczej narzędzia tortur. W tym salonie dosłownie zatrzymał się czas. Andrzej i Tomek mieli trudne zadanie. Zobaczcie jak sobie poradzili.
Artur swój salon odziedziczył po dziadku. Chodź od otwarcia firmy minęło przeszło 40 lat, zakład wciąż wygląda tak samo. Stare meble i okropne linoleum na pewno nie przyciągają klientów.
W tym salonie potrzebna była ogromna rewolucja, a właściwie kompletne zmiana wystroju. Chłopaki postawili na elegancką biel ścian i klasyczny minimalizm wnętrza. Jak Wam się podoba?
Jednak największym zaskoczeniem był kącik do mycia włosów. Niemodna boazeria, narzędzia nie z tej epoki i okropny bałagan. Tu też konieczna była zmiana.
Teraz kącik do mycia stał się ozdobą wnętrza. Podczas mycia głowy, klienci salonu mogą podziwiać to, co dla Artura było najważniejsze - narzędzia, które zostały po jego dziadku. Andrzej i Tomek zawiesili je na eleganckiej, czarnej tablicy.
Zmieniła się też sama myjka. Stara przypominała raczej narzędzie tortur…
Zastąpiła ją elegancka i wygodna umywalka.
Zobaczcie jak wyglądały prace przy metamorfozie salonu.
Metamorfozie poddała się też załoga. Jako pierwszy "pod nożyczki" poszedł właściciel salonu – Artur.
Po nim - dwie fryzjerki.
Jak oceniacie nowe fryzury ekipy?
A więcej metamorfoz w wykonaniu Andrzeja i Tomka możecie zobaczyć w każdy piątek o 20:05. Oglądajcie "Ostre cięcie"!