Jawne oszustwo w biały dzień i to w granicach prawa. Wiem , że brzmi to absurdalnie ale tak to trzeba nazwać. Chodzi o kierowców tzw. przewozu osób, podszywających się pod taksówkarzy. Ponieważ w przeciwieństwie do taksówkarzy nie obowiązują ich żadne widełki cenowe, od swoich klientów żądają absurdalnych pieniędzy. Za trzaśnięcie drzwiami - 50 zł. Za każdy kilometr - 20 złotych. Klienci nie mają o tym pojęcia sądząc, że korzystają z normalnych taksówek. Mamy tu więc jawne oszustwo - choć formalnie prawo nie jest łamane. Co na to urzędnicy i służby miejskie? Zdają się mówić: "Sorry... taki mamy klimat". Mateusz Wróbel
podziel się: