Elektrownie wiatrowe są powszechnie uznawane za najczystsze i najbezpieczniejsze źródło energii elektrycznej. Okazuje się jednak, że taki sposób pozyskiwania energii może nieść ze sobą ogromne problemy dla lokalnej społeczności. Ludzie mieszkający w bezpośrednim sąsiedztwie wiatraków narzekają na nieustanny, uciążliwy hałas generowany przez turbiny i skrzydła. Konstrukcje często umiejscowione są zaledwie dwieście metrów od zabudowy mieszkalnej. Wysokość wiatraków sięga nawet stu metrów a rozpiętość skrzydeł czterdziestu, co powoduje przez kilka godzin dziennie efekt migotania, podobny do światła z lampy stroboskopowej. Niektórzy naukowcy i specjaliści z dziedziny energetyki podnoszą także kwestię infradźwięków wytwarzanych przez elektrownie, które mogą prowadzić do poważnych schorzeń ludzi mieszkających w pobliżu wiatraków.
Przykładem takiej inwestycji jest wieś Orzechowce na Podkarpaciu. Gdy trzy lata temu wznoszono pierwsze wiatraki, mieszkańcy wsi byli zapewniani o całkowitym braku uciążliwości ze strony farmy wiatrowej. Dzisiaj okoliczna ludność walczy z inwestorem o likwidację niespodziewanych skutków eksploatacji. Determinację wzmaga fakt, że umowa z inwestorem została podpisana na 25 lat. Ludzie czują się oszukani, a ich irytację pogłębia brak reakcji ze strony firmy i instytucji państwowych. Redakcja T-Busa spróbuje dowiedzieć się, czy rzeczywiście ogromne wiatraki stanowią zagrożenie dla zdrowia mieszkańców, czy inwestycja została przeprowadzona zgodnie z obowiązującym prawem oraz kto ponosi ewentualną odpowiedzialność za uchybienia w czasie jej realizacji.
Zapraszamy dzisaj o godz. 22.35